Jednym ze znanych pytań zadawanych dzieciom w szkole jest „Co autor chciał powiedzieć?”. Autor z reguły nie żyje, więc i tak nie ma jak sprawdzić, czy dobrze zgadliśmy, czy nie. Tak naprawdę każda interpretacja jest słuszna, o ile pani/panu od polskiego się spodoba. Autor pewnie przewraca się w grobie i krew go zalewa, że nikt nie zrozumiał, co miał na myśli, ale cóż, jego problem – było wyrażać się precyzyjnie.
To właśnie spotkało Arthura C. Clarke’a, autora słów „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” znanych jako “Trzecie prawo Clarke’a”. W najnowszym tekście Jacka Soboty „Deofilia i deofobia” czytamy:
„Fantaści bywają też – z ducha pozytywistycznymi – deofobami. Przekonanie o znakomitych osiągach nauki i technologii, o bezustannym wykładniczym postępie ludzkości sprawia, że Bóg wydaje im się figurą zbędną, hipotezą nadmierną i niepotrzebną do wyjaśnienia zachodzących w przyrodzie zjawisk. Symbolicznym reprezentantem tego nurtu jest nieżyjący już nestor naukowej fantastyki Arthur C. Clarke. Jego słynna formuła, jakoby odpowiednio zaawansowana technologia w niczym nie różniła się od magii, jest kwintesencją takiego pojmowania rzeczy. Oczywiście, ta wiara w moc sprawczą technologii ma w sobie pewną dozę uroczej naiwności.”
W tym momencie Arthur C. Clarke wali pewnie pięścią w wieko od trumny, ale nikt go nie słyszy, zdecydowałem się zatem stanąć w jego obronie, bo sam tego zrobić nie może. Oczywiście to, że wybrałem cytat akurat z tekstu Jacka Soboty, jest zupełnie przypadkowe i nie chcę o tym konkretnym fragmencie dyskutować, bo z podobną interpretacją słów Clarke’a spotkałem się już wielokrotnie w innych kontekstach – np. do usprawiedliwienia antylogicznego terminu „science fantasy”, oraz czytając ogólne dyskusje o fantasy na forach.
Clarke wyraził się nieprecyzyjnie i skrótowo, nie dziwota więc, że każdy sobie dopasowuje ten cytat do swoich potrzeb. Jednak, wbrew pozorom, gdy się poszpera w sieci, okazuje się, że większość ludzi rozumie jego wypowiedź, tak jak ja. Np. WikiAnswers tłumaczy:
„Dla każdego prymitywnego społeczeństwa, każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.”
Inni podają prosty przykład:
“Your cell phone would get you hung in Salem in the 1700s.”
(“Twój telefon komórkowy sprawiłby, że powiesiliby cię w Salem w latach 1700.”)
Każdy, kto czytał powieść Szklarskiego “Tomek wśród łowców głów”, pamięta pewnie, jak kapitan Nowicki wprawił Papuasów w nabożne zdumienie, smarując im rany gencjaną.
Oczywiście to jedynie interpretacja, ale nie tylko moja. Warto się zastanowić, czy jednak przypadkiem nie o to właśnie Clarke’owi chodziło.
Słowa Clarke’a dotyczą prymitywnego społeczeństwa. My już prymitywnym społeczeństwem nie jesteśmy i większość z nas, nawet jeśli czegoś nie rozumie, nie przypisze tego działaniu sił nadprzyrodzonych, lecz brakowi wiedzy. Dlatego też “Trzecie prawo Clarke’a” już nas nie dotyczy.